Ostatnio w piątek (28.03) byłam jak zwykle na sesji Rady Miejskiej w Kętach. Jednym z jej punktów było podjęcie uchwały w sprawie wyrażenia zgody na wyodrębnienie z budżetu gminy środków na fundusz sołecki w roku 2015. Oczywiście jako gorąca zwolenniczka aktywnego udziału mieszkańców w bezpośrednim podejmowaniu decyzji o działaniach samorządu byłam zaciekawiona postawą i dyskusją na forum Rady w Kętach nad tą kwestią.
Było to dla mnie o tyle ciekawe, że na sesji w dniu 19 marca Rada Gminy Porąbka większością głosów radnych, uważających, że 15 mieszkańców gminy nie będzie decydować bez radnych (jak to możliwe - to nie mieściło się w głowie niektórym radnym sprawującym mandaty od kilku kadencji). No cóż może w Kętach myślą inaczej, ponieważ charakter zmian ustawy o funduszu sołeckim przedstawiony przez Skarbnika Gminy Kęty, dla kęckich radnych był tylko potwierdzeniem dobrych praktyk dla udziału mieszkańców w decydowaniu o wydatkowaniu gminnej kasy. Suma Funduszu w Kętach to 136 tys zł, z czego 54 tys. gmina otrzyma z powrotem od państwa jako ustawowy zwrot, wiec nie dziwię się, że sąsiedzi z Kęt na taki układ poszli.
A jakże by inaczej, skoro Kęty już w tym roku wydzieliły część pieniędzy w ramach tzw. budżetu obywatelskiego - 3 miliona 421 tys. zł, a o samej idei można poczytać pod linkiem http://www.budzetobywatelski.kety.pl/ .
Oczywiście niektóry radny np. z długoletnim stażem w Radzie Gminy Porąbka może oczywiście rzucić hasło, że mamy swój Plan Gospodarczy.
Tak, mamy. Ale - właśnie jest ale i jest różnica, polega głównie na trzech aspektach, dla mnie najważniejszych.
Po pierwsze: